poniedziałek, 11 lipca 2011

Rakietowe szlaki

"Rakietowe szlaki" to tytuł legendarnych antologii - w 1958 roku pojawiła się po raz pierwszy, a zredagowali ją Jan Zakrzewski i Julian Stawiński. Teraz wskrzesiło je wydawnictwo Solaris, wydając, póki co, dwa tomy przeglądu najlepszych tekstów science fiction, pod redakcją Lecha Jęczmyka.

Najlepszych tekstów science fiction? To dość oględne stwierdzenie - większość z tych opowiadań mogłaby się znajdować w antologiach typu "Najlepsze opowiadania angielskie/brytyjskie lat XYZ". Bo, wbrew pozorom, rakiet i kosmosu jako takiego, jest w nich bardzo mało. To przede wszystkim świetne i pomysłowe kawałki prozy, stojące na wysokim poziomie warsztatowym.

Wśród autorów, oprócz takich tuz jak Ursula K. le Guin, Gene Wolfe, czy Roger Zelazny, znajduje się spora grupa pisarzy raczej w Polsce nieznanych (lub kojarzonych tylko przez koneserów gatunku) jak Ilja Warszawski, Barrington J. Bayley, Ondrej Neff. Nijak nie wpływa to na poziom tekstów - Lech Jęczmyk z twórczości nawet tych bardziej anonimowych czytelnikowi osób wybrał prawdziwe perełki, z których najbardziej zaskakujący i jednocześnie zapadający w pamięć jest 7-linijkowy szort Tuli Kupferberga.

 Poraża pomysłowość oraz intertekstualność opowiadań - nieszablonowe ujęcia motywów podróży w czasie, inwazji kosmitów, nawiązania kontaktów dyplomatycznych międzyplanetranych (w których najważniejszą rolę odgrywa... krawiec), paradoksów czasowych itd. Pisarze poruszają tematy teologiczne, nawiązują do filozofii, socjologii, psychologii - szczególnie poruszające są "Ci, którzy odchodzą z Omelas" le Guin oraz "Róża dla Eklezjastesa" Zelaznego i jedyne polskie opowiadaniae, czyli "- Wrócieeś Sneogg, wiedziaam..." Marka S. Huberatha.

Sporo w tych antologiach także tekstów humorystycznych, absurdalnych, ale nie głupkowatych, jak "Kursant Płoszkin" Ilji Warszawskiego, "Nowy człowiek" Andrew Weinera czy "Jak przegrałem II wojnę światową i pomogłem powstrzymać niemiecką inwazję" Gene'a Wolfe'a.

Właśnie w tym przejawia się genialność tych antologii - zawierają teksty wszechstronne, urozmaicone, które ukazują ogrom pracy, jaką wykonał Lech Jęczmyk - z morza tekstów science fiction z lat 50., 60. i 70. zeszłego wieku wybrał te unikatowe, niezwykłe. Takie, które są ciągle aktualne (np. "Jest tu ktoś z Utah?" Swanwicka o mocy mass mediów) i które będą takie przez najbliższe kilkadziesiąt lat. To opowiadania mało "rakietowe", w których kosmos, kosmici, technologia, są tylko tłem wydarzeń, dekoracją uwypuklającą zamysł pisarzy - coś zupełnie odwrotnego w stosunku do zjawiska, jakie można obecnie obserwować w science fiction, prawda?

Mógłbym tak pisać i pisać, ale po co? "Rakietowe szlaki" to wspaniałe, zachwycające antologie. Pozycja obowiązkowa nie tylko dla wszystkich (!) fantastów, nawet tych nie tolerujących SF, ale i dla czytelników, którzy cenią sobie dobrą, pomysłową, skłaniającą do refleksji prozę. Z niecierpliwością czekam na kolejne tomy.

2 komentarze:

  1. Kupiłam pierwszy tom w prezencie mojemu tacie - wychował się na rosyjskich książkach science fiction i jak na razie bardzo podobają mu się te opowiadania. A jak skończy, to pożyczę sobie od niego tą książkę;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę warto, jedne z najlepszych tekstów jakie kiedykolwiek czytałem :)

    OdpowiedzUsuń